Odczuwanie smutku po utracie dziecka jest zjawiskiem naturalnym, szczególnie po utracie dziecka na drodze aborcji. Może ona spowodować tak głęboką wyrwę w sercu, iż wydaje się, że nic nie jest w stanie tej pustki zapełnić.
W Stanach Zjednoczonych od 1973 roku, kiedy zalegalizowano aborcję na życzenie na drodze precedensu sądowego (sprawa Roe vs. Wade), wykonano ok. 60 milionów aborcji. Dziś jest to ok. 1 mln 300 tysięcy aborcji rocznie. W Polsce jest to ok. 1000 legalnych zabiegów rocznie, zgodnych z literą „Ustawy o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży”, jednak statystyki (badanie CBOS BS/60/2013) mówią, że 30 procent dorosłych Polek ma za sobą przynajmniej jedną aborcję.
Uzmysławia to, jak powszechnym problemem jest radzenie sobie ze skutkami aborcji, czasem zwanymi syndromem poaborcyjnym (ang. Post-abortive Syndrome lub Post Abortive Stress Syndrome). Niektóre kobiety przejawiają względnie małe negatywne konsekwencje aborcji, dla wielu to doświadczenie jest skrajnie wyniszczające, powoduje długotrwałe emocjonalne, psychologiczne i duchowe urazy.
Kolejne badania przynoszą coraz więcej dowodów potwierdzających negatywne konsekwencje przerywania ciąży. Dziś wiemy, że kobiety zranione aborcją przejawiają przynajmniej jeden spośród poniższych symptomów:
- niska samoocena;
- smutek – lekki do bardzo silnego;
- depresja mogąca prowadzić do myśli lub nawet prób samobójczych;
- poczucie alienacji od rodziny i przyjaciół;
- poczucie otępienia, braku odczuwania radości z rzeczy i czynności dotychczas przyjemnych;
- izolowanie się od innych, aby uniknąć tematu aborcji;
- poczucie winy;
- wstyd;
- trudności z koncentracją;
- złość na siebie, ojca dziecka lub inne osoby zaangażowane w decyzję o aborcji;
- zaburzenia snu;
- związane z dziećmi/aborcją koszmary senne, przywidzenia, omamy słuchowe;
- problemy z alkoholem i innymi używkami, aby przytępić cierpienie;
- potrzeba „zastępczego” dziecka;
- regularnie pojawiający się głęboki smutek lub depresja związane z datą aborcji lub planową datą porodu;
- problemy z relacjami z innymi, również swoimi dziećmi – nadopiekuńczość, oziębłość emocjonalna;
- u wierzących – strach przed karą Boską.
Niektóre, szczególnie młode kobiety, odczuwają te symptomy krótko po utracie dziecka. Psychologowie zgłaszają jednak, że częściej pojawiają się one później, a kobiety zgłaszają się po pomoc zwykle od pięciu do dwunastu lat po aborcji.
Konsekwencje aborcji są marginalizowane lub bagatelizowane. Wystarczy spojrzeć na definicję syndromu poaborcyjnego w polskiej wersji Wikipedii, wnioski lansowane są tam wręcz sprzeczne z cytowaną w tym samym artykule literaturą naukową. Co więcej, grupy promujące powszechny dostęp do aborcji twierdzą, że aborcja niczym nie różni się od innych zabiegów chirurgicznych, a organizacje pro-life fabrykują dowody o cierpieniu kobiet związanym z aborcją. W konsekwencji takich działań kobiety przeżywające smutek po stracie dziecka nabywają przekonania, że ich uczucia nie są normalne, a skoro tak, to pewnie nie ma gdzie się zgłosić po pomoc.
Wiele kobiet, które na jakimś etapie życia szły ścieżką smutku i beznadziei po aborcji, zwykle samotnie, po czasie zaczynają rozumieć, jak wielką duchową ranę noszą w sercu. Niestety, często żyją w niesłusznym przekonaniu o niewybaczalności swojego czynu. Tak wierzący, jak i niewierzący, zadają sobie jednak podobne pytania:
- Czy Bóg mi wybaczy?
- Czy moje dziecko mi wybaczy?
- Czy sama sobie wybaczę?
- Czy Kościół mnie z powrotem przyjmie?
- Czy ten potworny ból kiedyś ustąpi?
- Czy uleczenie jest możliwe?
Szczęśliwie na te wszystkie pytania odpowiedź brzmi: TAK!