Słowo, któremu ufam

21 grudnia 2017

Przychodzi nam stawać przed ważnymi decyzjami, wymaga się od nas odpowiedzi i rozwiązań natychmiastowych, a przede wszystkim trafnych. Nikt z nas nie ma mandatu na wszechwiedzę i nieomylność. Z drugiej strony sami szukamy pewności dla spraw, w których uczestniczymy i decydujemy. Jak we wszystkim, co się buduje, również w przyjmowanej przez nas linii decyzyjnej ważny jest fundament – punkt wyjścia, od którego zaczniemy. Gdzie go szukać?

Wystarczy przypomnieć sobie chociaż kilka sytuacji z życia, żeby doszło do nas przekonanie o wielkiej wartości i mocy słowa – zarówno tego wypowiadanego, jak i tego usłyszanego. Słowo wypowiedziane nigdy nie wraca do nadawcy, ale zawsze zakorzenia się w tych, którzy owo słowo słyszą. Może więc kogoś podnieść i może podeptać; może dać nadzieję i może wpędzić w rozpacz, pochwalić i skrytykować. Słowo zaczyna drążyć wnętrze, żyć w odbiorcy.

Jest takie słowo, które gdy przenika serce zaczyna je kształtować, upewniać, wzmacniać i wychowywać.

W Kościele wschodnim był niegdyś zwyczaj, że znana rzymskim katolikom „wieczna lampka” znajdująca swoje miejsce obok tabernakulum, tam była umieszczana obok świętej księgi Pisma Świętego w postaci świecy, by podkreślić, że tutaj – w tych słowach – jest obecny Bóg i to nie tylko symbolicznie. To są Jego słowa – święte. Wydaje się, że często osobom wierzącym brakuje takiego dobitnego przekonania, jakie przebija z tej pięknej wschodniej intuicji wiary symbolizowanej przez świątynne światło obecności.

Pośród wielu słów, jakie do nas docierają przebija się też owo Boże słowo, które chce i musi zająć właściwe miejsce w naszej hierarchii wartości, punktach odniesienia i źródłach prawdy. Musi mieć swoje właściwe miejsce w naszym życiu, a więc i w naszych decyzjach.

Człowiek, dla którego nie ma znaczenia to, co mówi Bóg staje się w pewnym momencie niewolnikiem dyktatury ludzkiego słowa. Gdy człowiekowi brak odniesienia i szacunku do Bożego słowa to szybko wpada on w pułapkę dyktującą, że jego własne, ludzkie słowa są boskie. Wielkie niebezpieczeństwo kształtowanego świata wynika z owej przypisywanej sobie przez człowieka prerogatywy, że ludzkie słowo jest decydujące i ostateczne, a poza nim nie ma żadnej normy.

Słowo Boga nie jest takie jak słowo ludzkie, które często jest zakłamane, nieprzemyślane i subiektywne. Słowo Boga słuchane jako prawdziwe i fundamentalne zmienia wnętrze i zmienia życie – bo jakie życie wewnętrzne takie życie zewnętrzne. Prawdziwy świat zewnętrzny jest tylko wtedy, gdy człowiek posiada prawdziwy świat wewnętrzny. Nie działa to jednak w drugą stronę, bo to nie ludzkie uczynki kształtują słowo Boga, ale to słowo Boga ma kształtować ludzkie uczynki.

Nadać w swoim życiu właściwą wartość Bożemu słowu, tak aby ono wiodło prymat nad potokiem wielu innych słów docierających do nas w codzienności to znaczy wybrać pewien styl życia, który nie będzie kształtowany przez aktualnie panującą sytuacje, ale sytuacje będą kształtowane przez wybrany styl, któremu jesteśmy wierni – przekonani, że słowu Boga można ufać w pełni. Słów Bożych nie ma potrzeby nadmiernie komentować, ale istnieje silna konieczność radykalnego wprowadzania ich w życie.

autor: ks. Krzysztof Sieniawski

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *