„Znam twoje czyny, że ani zimny, ani gorący nie jesteś. Obyś był zimny albo gorący. A tak skoro jesteś letni i ani gorący, ani zimny, chcę cię z mych ust wyrzucić” (Ap 3,16).
Mam wrażenie, że powyższy fragment jest jednym z najbardziej popularnych cytatów z Pisma Świętego. Pojawia się pewne niebezpieczeństwo, że to, co dobrze znamy, powszednieje nam. Pojawia się pokusa, żeby nie zatrzymywać się nad tym fragmentem i iść dalej, bo „tu już Bóg do mnie wszystko powiedział”. Ja tak mam. Dlatego wbrew sobie, przygotowując rozważanie na dzień dzisiejszy, świadomie wybrałem fragment, który znam najlepiej, i postanowiłem zapytać Boga ponownie: „Panie, co chcesz mi przez to powiedzieć, w tym momencie mojego życia?”.
Nie daje mi spokoju zachęta Jezusa do bycia zimnym albo gorącym. Czy Jezus chce, żebym był zimny w wierze, w miłości do Niego i do drugiego człowieka? Nie może tak być ponieważ cała Ewangelia temu zaprzecza. Czym zatem jest to zimno? Z pomocą przychodzi pewna interpretacja, którą odnalazłem w sieci. Pozwolę ją sobie tutaj umieścić:
Zimny, „ψυχρος”, (gr. psychros) znaczy tak zimny, że aż bliski zamarznięciu. Zimna woda była błogosławieństwem dla spragnionych w upalne dni ludzi. Zimna woda płynie w rzece Likos ok. 5 km od Laodycei, a gorące źródła znajdują się w Hierapolis, 5 km dalej na wschód od Likos. Natomiast gorący ζεστος (zestos) jest stanem bliskim wrzeniu. Temperatura wód termalnych w ośrodkach leczniczych na powierzchni jest bliska 80° C. Architekci z Laodycei wymyślili, że pociągną wodę kamiennym akweduktem z oddalonego około 10 km ujścia gorącej wody. Woda, która dopływała z góry do miasta, była mdła w smaku i nie nadawała się do bezpośredniego użycia. Ponadto była zanieczyszczona najpierw wapiennym osadem, a później barwnikami z zakładów włókienniczych. Być może gorąca woda z Hierapolis była połączona z wodą z rzeki Likos, co dawało dodatkowo jakiś specyficzny mdły smak. Ta woda ani nie leczyła, ani nie gasiła pragnienia. Była bezużyteczna. (cyt. za: objawienie365.blogspot.com)
Cytowany fragment Apokalipsy pochodzi z Listu do Kościoła w Laodycei. Zimna woda w tamtych warunkach mogłaby być czymś przynoszącym ulgę, ukojenie, gaszącym pragnienie. Zatem ludziom żyjącym w upalnym klimacie kojarzyła się ze zdecydowanie czymś dobrym. Zimna, świeża woda dawała życie, dawała ochłodę i gasiła pragnienie. Gorąca leczyła. Letnia była bezużyteczna. Przecież dokładnie mam być takim chrześcijaninem, taki jest Jezus i Jego miłość: gasi pragnienia serca, jest ukojeniem i ochłodą w chwilach życiowego pożaru.
W momentach zimnych i trudnych naszego życia to miłość Jezusa nas rozgrzewa i zapala. Letnia woda jest bezużyteczna…
I właśnie takiego człowieka letniego Jezus chce wyrzucić ze swoich ust, a dosłownie: wyrzygać, zwymiotować. Użyte tutaj greckie słowo εμεσαι (emesai) ma właśnie takie znaczenie.
Bycie letnim jest groźne. Będąc takim niewiele osiągniemy czy to w życiu osobistym, czy w wierze. Letniość jest również zagrożeniem dla Kościoła. Brak radykalizmu, pewna obojętność, niesie za sobą puste kościoły, apostazje itd. W końcu letniość jest zagrożeniem dla mojego zbawienia. Nie chce być wyrzygany. A Ty chcesz?
Nieś światu zimno i ogień. Gaś pożary nienawiści, daj ukojenie zmęczonym „upałem życia”. Daj gorąco tam, gdzie jest zimno, w miejscach, gdzie nie ma Jezusa i brakuje Jego miłości.
Bądź zimny. Bądź gorący. Nie bądź letni, jeśli nie chcesz być zwymiotowany.
P.S. Używanie przeze mnie greckich słówek znaczy tylko tyle, że lubię czasami poczytać tłumaczenie interlinearne. Żeby ktoś nie pomyślał, że jestem specem od języka greckiego. Wszystkiego dobrego!
autor: Karol Czuba